Skończyłam właśnie czytać "Dzieje grzechu" i uważam, że... Wspaniała, cudowna Ewa nie potrzebuje żadnych adwokatów ani innych obrońców. Całym swoim życiem dała świadectwo wielkiej uczciwości, szczerości, wrażliwości, siły i dumy. To ona jest Królową w tej książce, a mężczyźni raczej, bez urazy, podłymi szczurami.
Moim zdaniem jest to znakomita książka, wynosz
ąca kobiety na piedestał i, jednocześnie, współczująca im, że są zdane w swoim życiu na obcowanie z takimi, znów bez urazy (bo piszę dalej o książce), świniami. Jednym, który by może zasługiwał na obronę, był Szczerbic, ale to w końcu on popełnił grzech najgorszy, czyli wyśmiał listy Ewy do Łukasza i go postrzelił, więc? Czy odkupił swoje winy późniejszym wzniosłym oddaniem?
Było to stwierdzenie mega szowinistyczne, pejoratywne, typowo męskie, oraz zewnętrzne i bardzo niesprawiedliwe podejście do typowo kobiecej, niewinnej radości życia, którą kobieta powinna, jak to się mówi "ogarnąć", żeby nie wytrącać mężczyzn z ich spokoju ducha
No, jak mi Bóg miły, nie sądzę, żeby jakakolwiek młoda dziewczyna sama z siebie plotła takie brednie. Na szczęście, dalsza część książki jest niejako komentarzem tych słów, wystawiającym ogólnie rodzajowi męskiemu bardzo niepochlebne świadectwo.
Moje przemyślenie po lekturze: Miłość śmieszy ludzi często, dopóki sami jej nie znajdą i nie przeżyją, i sami nie poczują jej siły (zamiast samych tylko zwierzęcych instynktów). vide Szczerbic właśnie.
W tamtych czasach, po porzuceniu przez mężczyznę, kobiety całkowicie traciły swoja pozycję w społeczeństwie.
Kiedy sobie człowiek uświadomi, ż
e to było tylko nieco ponad 100 lat temu, to już jakby mniej dziwi, dlaczego nawet jeszcze teraz często kobiety wręcz panicznie obawiają się porzucenia przez mężczyznę, albo stanowczo nalegają na sformalizowanie związku.
Czy jednak dziś, do pewnego stopnia sytuacja się nie odwróciła, czy dzisiaj podobnych myśli i obaw nie maja również, a może nawet w większym stopniu, choć pewnie z nieco innych przyczyn, mężczyźni? Przynajmniej to byłoby sprawiedliwe.
Myślę, że ostatnie zdanie powieści napisanej przez Żeromskiego potwierdza, że dobrze odczytuję jej przesłanie i jego spojrzenie na sprawę kobiet.